29.1.13

Czytam: Haruki Murakami, 1Q84


Murakami- miłość mojego życia. Z jednej strony można go nazwać literackim celebrytą (do Coelho mu daleko. I dobrze;), z drugiej... Mistrzem, który nie boi się tworzyć czegoś nowego, zupełnie innego od tego, co znaliśmy do tej pory. 

Nastrój, który towarzyszy każdej z jego książek- samotność, melancholia, spokój, wyciszenie z jednej strony sprawia, że mam ochotę odłożyć lekturę. Jednak jest w niej coś, co sprawia, że nie mogę przestać jej czytać. Historia, która wciąga i jest jak tętniący życiem strumień. Z każdą kolejną przeczytaną linijką staję się... "częścią" tej dziwnej, melancholijnej opowieści.

1Q84- Zaryzykuję stwierdzeniem, że jest jak połączenie Marqueza i (wspomnianego w książce) Prousta. Barwny, bogaty realizm magiczny- połączenie kolorowej rzeczywistości jak ze Stu Lat Samotności, mieszanki codzienności z czymś cudownym i magicznym ugaszone powolnym, opanowanym, stoickim nastrojem jak W poszukiwaniu straconego czasu. 
Dwie absolutne przeciwności. W jakiś sposób połączone. 

Forma książki sama w sobie dostarcza rozrywki (nie spodziewajcie się drugiej Gry w klasy :P) Są to po prostu dwie przeplatające się historie, które coraz bardziej się ze sobą zazębiają. 

Nie będę rozpisywać się na temat treści. Bo nie chcę odbierać radości tym, którzy zamierzają przeczytać tę książkę. Moim zdaniem warto:)



2 komentarze:

  1. Przypomniałaś mi, że 1. części zalega u mnie już od kilku lat ;) Czas na czytanie :)

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz:)