9.2.13

Django


Kolejny rozdział historii według Tarantino. Najpierw II wojna światowa i rewelacyjne Bękarty Wojny, teraz   XIX wiek, Ameryka, zacofane południe i niewolnictwo- Django. 
Prosta jak budowa cepa historia- dr Schultz (Waltz), łowca głów, prosi Django (Foxx) o pomoc w znalezieniu kilku przestępców, za których głowy otrzyma niezłe pieniądze. Następnie Django zwraca się do Schultza z prośbą o odnalezienie żony, Broomhildy. 



I tutaj pojawia się magia Tarantino. Z byle jakiej historii zrobił coś niesamowitego. Zabawne dialogi, wyraziste postacie, sceny, które pozostają na długo w pamięci. 


Przyznam szczerze- nie znoszę westernów. Jako mała, czteroletnia dziewczynka, oglądałam z moim dziadkiem wszystko. Ojciec chrzestny, Kojak, Święty, Omen- uwielbiałam. Ale kiedy tylko pojawiało się cokolwiek, co przypominało western- wychodziłam z pokoju (Dr Quinn się nie liczy, to był obowiązkowy punkt niedzielny. Cała rodzina wcinająca karpatkę i podziwiająca Quinn w TV;).

Kiedy dowiedziałam się, że Django to western, z lekkim dystansem podeszłam do filmu. Niepotrzebnie. W tym przypadku konwencja westernu tylko dodaje mu "tego czegoś". Jest bazą, na której Tarantino zbudował rewelacyjny film. 


DiCaprio jako lekko stuknięty, sadystyczny, ale uroczy dziedzic jest moim numerem jeden. Nieobliczalny, magnetyzujący... świetny. 
Z resztą, w tym filmie chyba nie było roli, która byłaby źle obstawiona.


Co tu dużo mówić.. Rewelacyjny film ;) Barwny w błyskotliwe dialogi, zabawny. 



7,5/10. 
 Czy ten film zdobył Waszą uwagę?;)

2 komentarze:

  1. świetna zapowiedź!
    z chęcią obejrzę ten film :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moją na pewno. Oglądałam i bardzo mi się podobał :D

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz:)